Urodziny się odbyły i trzeba podsumować co następuje:
ludzi na imprezie:17 ( Marta, Ola, Hania, Klaudyna, Skud, Łysy, Córki moje obie, Karolina, Gosia, Witek, 3 typów z plaży i 3 z mangowego ( Tomasz, wnuczka moja i mój syn - mangowe to jedna wielka rodzina))
piw zakupionych: 5
piw wypitych (przezemnie): 2
piw wypitych moich przez Skuda i Łysego: 3
ilość ludzi upitych do nieprzytomności: 1 (Karolina rządzi :])
ilość ludzi upitych: 6 (zapamiętać - następnym razem kupić więcej alkocholu)
ilość wypitego Absolwenta po 2 piwach: 2/3 butelki
ilość wymiocin: 0 (rządze!!)
prezenty: Płytki Radiohead i The Gathering, "Dolina Muminków w listopadzie" (mam obsesję), Tatu (patrz niżej) i Tatam (różowy długopis o wyglądzie strusia) naszywka Toola, wielka paczka Rafaello i prezenty które dostanę niedługo - koszulka Radiohead, plakat Pink Floyd i skarpetki :D:D
Ogólnie to była naprawde świetna impreza.
Nigdy nie zapomnę jak Skud biegał z Tatu (różowy parasol z uszami - prezent od córek) wykrzywionym na drugą stronę.To musiało być piękne: Człowiek w glanach i koszulce Korna biegnie z wygiętym różowym parasolem z uszami a za nim typiara w glanach biegnie krokiem chwiejnym (potykając się o indyjską spudnicę) i krzyczy "ZABIŁEŚ TATU" i "Wygiąłeś go!!" (ktośtam - "Nie wygiął - Złamał").Bosh, nic dziwnego że Ludzie pod muszlą tażali się ze śmiechu, tak samo Ola i Marta, ja zresztą też :D
Albo jak przenosiliśmy się z dzikiej na głowną (plażę, bowiem robiłam urodzinki na plaży) - 20 ludzi w glanach idzie krzywo i śpiewa "Ogórek, ogórek, ogórek..." czy coś w tym stylu...To utwierdzi społeczeństwo w przekonaniu że ci co noszą glany są niebezpieczni.
Raz na pół roku ulegam złudzeniu że świat jest jednak piękny...:))))
Filifionka.